Młodym ludziom obecność kantorów na polskich ulicach wydaje się wręcz oczywista. Mijamy je każdego dnia, szczególnie w dużych miastach, które pochwalić się mogą praktycznie nieustającym, wzmożonym ruchem turystycznym. Są obecne na każdym dworcu, czy lotnisku, a na jednej z ulic Gdyni znajduje się ich aż 21. Nikt praktycznie nie zdaje sobie sprawy z tego, że w Polsce kantory są przedsiębiorstwami stosunkowo młodymi. Ich historia sięga bowiem transformacji systemowej lat szalonych lat 80. i 90. XX wieku.
Wymiana walut, wbrew prawu
Przed przemianą, kiedy władze w Polsce dzierżyli komuniści, nie do pomyślenia było nawet posiadanie potrzeby wymiany obcej waluty, ponieważ kontakt ze światem zza socjalistycznej kurtyny był bardzo utrudniony. Nie było supermarketów, w sklepach półki świeciły pustkami, w telewizji obejrzeć można było tylko 2 kanały, a handel walutą był surowo wzbroniony. Więc sama instytucja punktu wymiany również nie mogła istnieć. Nawet jeśli mowa tutaj o miejscach odwiedzanych przez turystów. Swojego rodzaju prototypem takowej usługi były osoby nazywane ” cinkciarzami”. W sprytny sposób omijali oni przepisy, narażając się na gniew władz Polski Ludowej i przykre konsekwencje prawne. Niezależnie czy obrał na swoją cichą działalność człowiek stanowiący żywy kantor Sopot, Gdynię, Gdańsk, Warszawę lub inne turystyczne miejsce, klientów miał zdecydowanie mniej niż dzisiejsze legalne już punkty usługowe.
Cinkciarze działali szczególnie w okolicach słynnych sklepów Pewex.
Kiedy się to zmieniło
Dopiero po wspomnianej wyżej przemianie ustrojowej kantory, które znamy dziś zaczęły otwierać się, jak grzyby po deszczu. Wszystko za sprawą ustawy o wolności gospodarczej, uchwalonej w 1988 roku. Przepisy te od tej pory gwarantowały każdemu, kto spełniał warunki możliwość swobodnego kupowania i sprzedawania waluty.
Najnowsze komentarze